Wyobraźmy sobie, ze akcja spektaklu toczy się w celi śmierci noc przed egzekucją.
Do skazańca przychodzi ksiądz z ostatnia posługą. Więzień jednak zamiast słowa bożego domaga się bajki. Zaskoczony propozycją i skrępowany ksiądz snuje niezdarnie opowiastkę, która niespodziewanie przeradza się w spowiedź życia skazańca…
Prostocie słów ogromnej wagi towarzyszy ascetyczna dekoracja. Ciepłe, przytłumione światło przywodzi na myśl bezsenne noce spędzone na nerwowym wyczekiwaniu i długich, trudnych rozmowach. Kontrastowe, jednoznaczne stroje bohaterów – jasny drelich więzienny i czarna sutanna przeciwstawione są wielowymiarowym osobowościom postaci.
Klimat buduje jednak przede wszystkim improwizacja muzyczna trzeciego bohatera. Psychodeliczne dźwięki pogłębiają poczucie zagubienia i strachu, które przenosi się z aktorów na widzów. Muzyk, niczym grecki chór, komentuje to, co dzieje się w fabule, dopełnia ją… …zobaczmy i usłyszmy…